Wchodząc w nowy związek spotykamy sie nie tylko z konkretnym człowiekiem. Ocieramy sie o los całych pokoleń. Kiedy pojawiaja się nasze dzieci, włączamy je do naszych rodów. Teraz one niosą dalej nasze obciążenia.
To, co dźwiga ród jest ukryte. Nie mówimy o tym na pierwszym rodzinnym spotkaniu. Nie rozmawiamy przy okazji świąt i innych uroczystości. Aby dostać się do rodzinnych dramatów potrzeba czasu. Te najbardziej tragiczne owiane są mrokiem wstydu i tajemnicy. Często są stygmatyzowane chorobą, mimo to my wciąż mamy nadzieję, że nas nie dotyczą.
Telefon dzwonił 15 razy w zamkniętym samochodzie. To był numer żony. Dziecko kręciło się po podwórku i usłyszało. Firma poszukiwała mojego brata. Awaria maszyny 100 kilometrów stąd a on jedyny i niezastąpiony. Nie miał czasu się wyspać. Przysłali po niego młodego chłopaka. Maciek mu ufał. Młody miał podobna naturę, powolny, opanowany, ostrożny. Maciek zazwyczaj prowadził sam. Tym razem zamienił się z chłopakiem, gdy zjechali z autostrady. Była 3 rano, początek jesieni, lekka mżawka. Na zakręcie koła chwyciły pobocze, samochód wpadł w poślizg. Śmierć tym razem czekała na jednego z nich. Na mojego brata. Ten młody ma żyć dalej i dźwigać swoje brzemię. Przysnął za kierownicą. Był trzeźwy.
Wyjazd okazał się niepotrzebny. Drobna awaria została usunięta w trakcie ich podróży.
Po śmierci brata firma zamieściła nekrolog:
“Umarł prawy i skromny człowiek.”
Jedno słowo i zawiera wszystko – uczciwy, rzetelny, godny zaufania, niezawodny, wiarygodny, słowny, sumienny.
Zostawił wiele niedokończonych spraw. Jak jego śmierć wpłynie na życie pozostawionych dzieci? Czy można się było od niej wykpić?
Co najgorszego może się zdarzyć kiedy zdecyduję sie na poszukiwanie partnera? W jaką strukturę mogę wejść? Jakie ciężary są mi przeznaczone? Czy można się od nich wykpić?
Leave a Reply