Udana rozmowa wymaga spełnienia kilku warunków. Szczególnie rozmowa z urażoną nastolatką. Musi być odpowiednie:
1. Miejsce
2. Czas
3.Intymność
4. Poczucie bezpieczeństwa
Jest jeszcze jeden warunek. Kto wie, czy nie najważniejszy. Jest nim moje wewnętrzne nastawienie do rozmówcy, poczucie, że lubię człowieka, z którym rozmawiam. Zauważyłam, że jeśli w sobie nie odnajdę tego nastawienia, to rozmowa kończy się fiaskiem.
Już drugą noc nie może spać. Wczoraj obie kręcimy sie po nocy. Mogę dalej udawać, że nie wiem, o co chodzi, tylko po co? Sama nie zacznie.
Weszłam do niej do pokoju, przysiadłam na łóżku, pogłaskałam po plecach. Nie odrzuciła mnie, jest nadzieja. Pytam:
– Nie możesz spać?
– Nooo. – Słyszę.
Ułatwia mi, dzieki Bogu. Leży zwinięta i nie odwraca się. Mówię dalej do pleców.
– Wiesz, Młoda, nie odzywasz się do mnie, robisz to tylko, kiedy już musisz. Jest mi przykro i mnie to boli. – poszło jak z płatka. Teraz nie będę już roztrząsać, kto co powiedział, kto co usłyszał. Głaszczę ją dalej po plecach i mówię:
– Przecież nie jesteś niedobra…
– Nooo. – Słyszę w odpowiedzi.
– Ani nie jesteś okrutna…
– Nooo… – Powtarza jakby się nakręciła.
Głaszczę ją dalej po plecach.
– Każdemu się zdarzy popełnic głupotę.
Cisza. Chwilę jeszcze posiedziałam i poszłam.
Na drugi dzień odzywa sie do mnie jakgdyby nigdy nic nie było. Puściło! Co za ulga.
W kontekście tekstów do rozwoju, zastanawiam się teraz, czy starałam się zasłużyć na jej akceptację? Czy można żyć bez akceptacji drugiego człowieka? Kiedy mówimy o akceptacji, a kiedy o normalnym porozumieniu?
Ciekawa jestem waszych komentarzy.
Leave a Reply