Od dawna w tej relacji towarzyszyło mi nieuchwytne uczucie niepokoju. Właściwie nie potrafię do tej pory powiedzieć czego konkretnie nie mogę udźwignąć, potoku słów, zmienności decyzji, pewności, przekonania że “wiem i słyszę co się dzieje oraz pamiętam w jedyny słuszny sposób, nawet wtedy gdy wypowiadam potok słów.” powoływania się na innych bez sprawdzenia, czy tak jest. Do tego stopnia czuję się zagubiona, że zaczynam być skłonna racjonalizować niezaprzeczalne fakty.
A moje ciało od dawna mówi: bądź uważna, ostrożna, słuchaj…przyglądaj się, poczekaj na rozwój wydarzeń. Poskładaj wszystko. Zrobiłam to i już wiem. Z tej mąki chleba nie będzie.
Leave a Reply